Jak to bywa w życiu, każdy plan jest wprowadzeniem do inwestycji. Lub inaczej: każdy plan poprzedzają inwestycje. Niestety często niemałe. Przykładem lub inaczej dowodem do powyższego twierdzenia jest właśnie plan szycia na maszynie.
Kupuję maszynę
Jeszcze nie wygląda to źle. Wydatek chociaż niebagatelny to jednak tzw. jednorazowy i z perspektywami na przyszłość.
Kupuję najniezbędniejsze akcesoria (przydasie – w skrócie)
Będąc na zakupach w supermarkecie postanowiłam poszerzyć wypad o pasmanterię. Ile tego tutaj jest, a ja nie mam nic. Tylko maszynę jeszcze w drodze do sklepu. Jak ja ją wypróbuję? No jak? Nagle wszystko wydało mi się niezbędne. Wyciągnęłam spis sporządzony z pomocą treści internetowych (przypadkowo był w torebce) i zaczęło się.
- centymetr
- rozpruwacz
- igły do maszyny
- nici
- igły do szycia ręcznego
- agrafki
- kawałki materiałów
Okazuje się że opuszczamy sklep z opadniętą szczęką i lekką epilepsją serca. A to dopiero początek, bo plany w głowie rodzą się ambitne.
Jedynym rozwiązaniem tego problemu jest szycie. Wtedy nie będę miała czasu na głupoty zakupowe. Tylko jeśli czegoś w końcu zabraknie?
Najnowsze komentarze